MAŁY SZLAK BESKIDZKI NA RATY
MAŁY SZLAK BESKIDZKI NA RATY
Ruszamy dzisiaj z Lubonia Wielkiego 1022 m n.p.m.. Wczoraj dotarliśmy z Rabki Zaryte w kierunku schroniska niebieskim szlakiem. Pogoda nie dopisywała, padał deszcz. Szlak błotnisty i stromy. Nocleg spędziliśmy w schronisku według projektu Stanisława Borkowskiego i Jerzego Czoponowskiego o bardzo ciekawej architekturze. Sala noclegowa z oknami na wszystkie cztery strony świata. Rozwiązanie w górach fantastyczne. Schronisko nosi imię Stanisława Duin-Borkowskiego. Schronisko zostało otwarte 9 sierpnia 1931r. przez Mieczysława Orłowicza przy udziale ok. 3 tyś osób. Wystarczy historii.
Nie pada, rozpościąga się widok na panoramę Beskidu Wyspowego.
Ruszamy żegnając się z gospodarzami w kierunku Kasiny Wielkiej. Rozpoczynamy MSB. Strome i błotniste zejście do przełęczy Glinna. Schodzimy szybko, unikając zaliczenia „gleby”. Ruszamy dalej do Mszanej, trochę asfaltem, trochę polnymi drogami - docieramy. Zakupy, uzupełnienie zapasów. Zwiedzanie miejscowości. Koniec asfaltu, ostre i długie podejście na Lubogoszcz. Widać skąd dziś wyruszyliśmy. Długo idziemy na szczyt, po dwóch godzinach docieramy, kilka razy myśląc, że już jesteśmy. Lubogoszcz ma trzy szczyty. Na górze podejmujemy decyzję, że śpimy w Kasinie Wielkiej.
Dzień o tej porze roku już krótki. Ostre podejście, to i zejście nie lepsze. Mamy za to piękne widoki na Beskid Wyspowy.
Nocleg w agroturystyce w Kasinie Wielkiej " u Michała", fantastyczna agroturystyka za rozsądne pieniądze. Gospodyni miła i uczynna ( zrobiła nam jajecznicę z grzybami znalezionymi przez Edwarda). Polecam tel. 18 331 42 28.
Następnego dnia ruszamy dalej. Opuszczamy strony rodzinne Justyny Kowalczyk, która jest tu bardzo ceniona. Wszyscy tu o niej mówią. Idąc wzdłuż drogi, po prawej stronie mamy wyciąg, docieramy do nie czynnej już stacji PKP. Ostry skręt w lewo. Dziś chcemy dotrzeć do schroniska PTTK na Kudłaczach. Przechodząc przez przełęcz Wielkie Drogi, Jaworzynce docieramy na Lubomira, niegdyś Łysinę. Najwyższy szczyt w Beskidzie Makowskim - 904 m n.p.m. Podejście jest strome, męczące ale bardzo dobrze oznakowane. Pierwsza część drogi prowadzi asfaltem, aby po przejściu 1/3 przejść w szuter. W pierwszej fazie podejścia mamy piękne widoki na Beskid Wyspowy.
Wraz z zakończeniem asfaltu wchodzimy w las, spotykając po drodze liczne tablice informujące o przedwojennym obserwatorium astronomicznym, znajdującym się na szczycie i jego historii.
Zmiana nazwy szczytu wiąże się z budową obserwatorium, na część księcia Kazimierza Lubomirskiego, który był właścicielem Łysiny. Przekazał 10 ha na szczycie, na budowę obserwatorium. Na jego cześć w 1932 r. szczyt przemianowano na Lubomir, a Łysiną nazwano poniższy szczyt w paśmie. Obserwatorium otwarto w 1922 r. a w 1944 r. zostało zniszczone podczas działań wojennych. Dopiero w XXI w dzięki staraniom władz Gminy Wiśniowa, udało się je odbudować. Nie zwiedzieliśmy obserwatorium, gdyż czynne jest tylko w sobotę i niedziele.
Idąc spokojnym krokiem, szczytem pasma, docieramy po 1,2h do schroniska PTTK na Kudłaczach. Schronisko jest w trakcie rozbudowy. Usytuowane na polanie z widokami na Babią Górę i Gorce. Położenie piękne lecz zabudowa wokół schroniska, wiata na ognisko, kurnik z gołębnikiem, izbą pamięci i kilkoma pokojami razem, plac zabaw, są chaotyczne i bez składu. Jedzenie jest bardzo dobre, warunki sanitarne słabe. Spaliśmy przy pustym schronisku obok izby pamięci z latryną na zewnątrz. Nieporozumienie jakieś. Schronisko na noc zamykane. Gdzie się podziała idea schronisk?
Następnego dnia kończymy wyprawę. Delektując się jajecznicą z grzybami, zrobioną przez panią gospodarz schroniska, ruszamy do Myślenic. Droga błotnista, głównie lasem, często ostro w dół. Schodząc przez Śliwnik dochodzimy do Myślenic. Kończymy ten odcinek w "Barze w Parku". Obiekt prowadzi prawdziwy harlejowiec, który bardzo ciekawie opowiada o swojej pasji. Jedzenie wyśmienite. Wrócimy tu na wiosnę, żeby skończyć MSB.